Wisła z Pucharem, a bez awansu? Nic nie jest niemożliwe.
Wisła Kraków, zdobywca Pucharu Polski, który za rok musi ponownie bić się o awans do Ekstraklasy? Taki scenariusz nie jest tak bardzo niemożliwy jakby się mogło wydawać.
Zdjecie własne z meczu Wisła Krakow-Polonia Warszawa
2 Maja na Stadionie Narodowym Wisła Kraków zagra z Pogonią Szczecin o Puchar Polski. Na pierwszy rzut oka jednoznacznym faworytem meczu są „Portowcy”. Każdy kto widział ostatni pojedynek Pogoni z Jagiellonią, wie, że obie te drużyny, które stworzyły kapitalne widowisko zasługują na Puchary, a nawet Mistrzostwo Polski. O Mistrza bije się ( a nawet prawdopodobnie zdobędzie tytuł tylko Jagiellonia), bo Pogoń aż sześć razy potknęła się na własnym boisku, walczy jednak o wywalczenie „w końcu” trofeum w krajowych rozgrywkach, i o kolejny rok w Europie.
Każdy kto widział atmosferę na trybunach i grę Wisły z Piastem, wie, że ten zespół po retuszach zasługuje na Ekstraklasę. Wisła potrafi grać z intensywnością nieosiągalną dla innych drużyn w 1 Lidze, a jednak szanse na awans bezpośredni są już tylko iluzoryczne. Jeżeli przeciwnik broni się kompaktowo, pressuje, przeszkadza w rozeraniu piłki gra Wisły traci rozpęd. Tak samo jak gra Pogoni również oparta na znakomitych fazach przejściowych, błyskawicznym przenoszeniu gry spod jednej bramki pod drugą, traci rytm gdy przeciwnik zawęża przestrzenie, i agresywnie się broni. Najlepszym przykładem jest tu zremisowany mecz z Wartą Poznań 3:3. Oba zespoły tak znakomicie grające z piłką, tracą sporo swojej wartości gdy muszą szybko organizować się po stracie piłki. Wisła potknęła się w tym sezonie z Chrobrym Głogów czy Zagłębiem Sosnowiec, natomiast Pogoń w tej rundzie na przykład z Piastem Gliwice, czy Zagłębiem Lubin, w poprzedniej nawet z ŁKS-em.
Nie twierdzę że to Wisła na 100% wygra w najbliższy czwartek, nie twierdzę też że na 100% nie awansuje do PKO BP Ekstraklasy. Jednak w czwartek to Pogoń będzie w roli faworyta. Poza tym jest w Szczecienie presja na zdobycie pierwszego trofeum i na kolejny sezon w Europie. Taka presja jest też w Krakowie. Pamiętajmy finansowo Wisła walczy o przetrwanie, jeśli ma przyciągnąć poważnego inwestora, a ostatnio mówi się na przykład o powrocie Bogusława Cupiała potrzebuje spektakularnego sukcesu. Ale wierzę że piłkarze Pogoni gdzieś w głowach mogą czuć nastawienie kibiców nie dopuszczających do siebie porażki z pierwszoligowcem. Natomiast Wisła przypomniała o sobie piłkarskiej Polsce, zagra na Narodowym, gdzieś w głowach czuje, że „musi to w 1 Lidze, w Pucharze może”. I to Pogoń zapewne zaatakuje. Przy właściwym tempie gry, charakterystycznej dla tego klubu i stylu gry Jensa Gustaffsona może to się skończyć wygraną Portowców np. 4:0. Ale jeśli będzie to gorszy dzień drużyny znad Morza, a Wisła pokaże że znakomicie potrafi grać fazy przejściowe? Wówczas nic nie jest niemożliwe. Nawet Puchar dla Wisły.
I przy takim scenariuszu Krakowianie wracają do 1 Ligi. Grają pod presją baraż o awans. Teraz to oni bezwględnie muszą, a kibice przypominają im że „cel na sezon w głowach wbity, trzeba wrócić do Elity”. I trafiają w barażach na potrafiący się kompaktowo bronić Motor Lublin lub GKS Tychy? Wówczas powtórka z ubiegłorocznego barażu z Puszczą jest bardzo prawdopodobna.
Nie zakładam, że scenariusz taki wydarzy się na pewno, zakładam że może się wydarzyć i wtedy zamiast mówić o „logice czy też braku logiki Ekstraklasy”, należy po prostu zrozumieć, że wyniki osiągana w polskiej piłce mają głęboką logikę. I konia z rzędem temu kto ją zrozumie, bo wówczas nawet bez wielkich nakładów finansowych i pompatycznych planów może tą Ligę zdominować na długie lata. Natomiast jeżeli Wisła pomimo posiadania tak dużego potencjału nie awansuje w tym roku do 1 Ligi ; będzie po prostu musiała zrozumieć jej logikę, dostosować swój potencjał do stylu i potencjału gry rywali z którymi gra „tu i teraz”.
Opublikuj komentarz