Wspaniała atmosfera w Szczecinie i zwycięstwo gospodarzy – Pogoń 2:1 Widzew
Pogoń Szczecin – Widzew Łódź, czyli spotkanie o świetnej atmosferze i wielu emocjach, zarówno pod względem piłkarskim jak i kibicowskim. Jak wyglądało to spotkanie, oraz dlaczego w 10. minucie gra została przerwana?
Na zakończenie drugiej kolejki Ekstraklasy (nie licząc przełożonych meczów Legii z Cracovią oraz Rakowa z Koroną) Pogoń Szczecin na własnym terenie podejmowała Widzew Łódź. Obie drużyny podchodziły do tego meczu w podobnych nastrojach, ponieważ zaliczyły zwycięstwa w pierwszej kolejce, ale w kompletnie różnych stylach – Pogoń po niezbyt ciekawym pojedynku pokonała Wartę, a Widzew po emocjonującym meczu zwyciężył z Puszczą Niepołomice.
Już od pierwszego gwizdka zapowiadało się ciekawe widowisko, a żaden z zespołów nie zamierzał się bronić. Na lepsze wyszło to Widzewowi, który to już w 4. minucie za sprawą Bartłomieja Pawłowskiego i asystującego mu Jordiego Sancheza wyszedł na prowadzenie.
Około 6 minut później gra została wstrzymana, a 20 tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie przy ulicy Karłowicza zaczęło skandować nazwisko Roberta Dymkowskiego. U byłego napastnika zarówno Pogoni jak i Widzewa zdiagnozowano stwardnienie zanikowe boczne, a kibice tym gestem pragnęli dodać mu otuchy i sił w walce z chorobą.
To dodało też energii piłkarzom Pogoni, którzy zwiększyli tempo gry i mieli kilka dogodnych sytuacji do wyrównania stanu meczu, jednak nie potrafili ich wykorzystać ich przed przerwą.
Po zmianie stron Duma Pomorza ukuła Widzew równie szybko jak rywale zrobili to w pierwszej połowie. Z rzutu wolnego idealną piłkę posłał Vahan Bichakhchyan, a głową do bramki skierował ją Luka Zahović, i w ten sposób na tablicy wyników widniał wynik 1:1.
Warto wspomnieć, że swoją cegiełkę do wspomnianej wcześniej wspaniałej atmosfery dołożyła wczoraj także ponad tysięczna delegacja kibiców Widzewa, racząc zgromadzonych pokazem pirotechnicznym w drugiej części spotkania.
Później zdecydowanie najgroźniejszą sytuację mieli goście z Łodzi, ale Fabio Nunes uderzył z woleja zaledwie w poprzeczkę. Gospodarze potrafili na to odpowiedzieć, dzięki czemu po składnej akcji strzelec poprzedniej bramki przelobował bramkarza, a
Efthymios Koulouris dosłownie wpadł z piłką do bramki i zmienił stan meczu na 2:1.
Pogoń miała szansę na podwyższenie wyniku również w drugiej połowie, ale Kamil Grosicki z rzutu wolnego trafił w obramowanie bramki.
Gospodarzom udało się zwyciężyć trzeci oficjalny mecz w tym sezonie, z czego z pewnością zadowoleni są Szczecińscy fani, którzy wypełnili wczoraj stadion im. Floriana Krygiera do ostatniego miejsca i zapewne takie same plany mają na najbliższy domowy mecz Pogoni, w którym granatowo-bordowi podejmą Linfield FC w ramach eliminacji Ligi Konferencji Europy.
Piotr Jarząbek
Opublikuj komentarz