Za oknem skwar, a Retro Liga gra.
W niedzielę 30 czerwca rozegrano mecz w ramach 4 kolejki Retro Ligi. W Białymstoku gospodarze WKS 42 Pułk Piechoty podejmowali WKS 10 Pułk Piechoty z Łowicza.
Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 14 przy niezbyt sprzyjającej aurze 35 stopni, co stanowiło niemałą przeszkodę dla poczynań obu zespołów. Skórzane buty oraz nieprzepuszczające powietrza spodenki oraz koszulki w symbiozie ze wspomnianą pogodą stanowiły trudne wyzwanie dla zawodników tak jednych, jak i drugich.
Grę od początku prowadzili Białostoczanie stawiając na atak pozycyjny, szukając swoich szans w błędach w przesuwaniu głęboko broniących gości.
Ci z kolei postawili na defensywkę i kontrataki stawiając na szybkość i umiejętności indywidualne jedynego wysuniętego napastnika.
Tak też wyglądała pierwsza część gry. Gospodarze wymieniali podania szukając półprzestrzeni do wypracowania szansy bramkowej, a Łowiczanie nisko broniący długimi zagraniami po odbiorze uruchamiali swojego napastnika, ale na niewiele się to zdawało. Zawodnicy z Podlasia mądrze bronili, a pod presją naciskającego Wojciecha Cianciary skrzętnie korzystali z nieobowiązującego już przepisu dającego bramkarzowi możliwość złapania piłki podanej od partnera z drużyny.
Do 11 minuty na boisku nie działo się nic konkretnego. Ot jedni piłkę mieli, drudzy zabierali próbując szybkich ataków.
Wtedy nastąpił przełom w tym ofensywnym marazmie. Rzut wolny z prawej strony, mocno dokręcona do bramki. Golkiper gości próbuje interweniować, ale robi to na tyle nieporadnie, że ta trafia do, albo i w czyhającego na taki rozwój zdarzeń Łukasza Lisowskiego, który otwiera wynik meczu.
Zmiana rezultatu ani trochę nie zmieniła obrazu gry. Wciąż oglądaliśmy dwa różne style gry, dwa zespoły z absolutnie różnym pomysłem na mecz. Recesji uległo także tempo spotkania, ale to normalne przy takich warunkach mimo zastosowanej przerwy na uzupełnienie płynów w 30 minucie.
W końcówce pierwszej połowy można było odnieść wrażenie, że „Dziesiątacy” czekają tylko na koniec tej części gry, chwilę przerwy by odpocząć i znów nabrać sił.
Taka postawa, jak to zwykle bywa i tym razem została skarcona. W 40 minucie kapitalnym prostopadłym podaniem popisuje się Bartosz Sak, a Wiktor Giczan technicznym uderzeniem nad bramkarzem podwyższa na 2:0 i z takim rezultatem zespoły udały się na przerwę.
Po zmianie stron obraz gry nieco się zmienił. Fakt, że WKS 42 P. P. Całkowicie dominował, ale goście zaczynali się coraz śmielej odgryzać.
W 67 minucie kolejny stempel na dorobku bramkowym Białostoczan postawił bardzo ładnym uderzeniem z dystansu w długi róg Kamil Grygoruk i mieliśmy już 3:0.
Głęboko broniący się Łowiczanie w miarę upływającego czasu zaczęli paradoksalnie częściej gościć na połowie przeciwnika. Efekt przyszedł w 76 minucie. Krótka wymiana podań Cianciary z Kornelem Leśniewskim, ten przebojowo wdziera się w pole karne, mija bramkarza, ale zostaje sfaulowany i sędzia wskazuje na wapno.
Do rzutu karnego podchodzi Wojciech Cianciara, ale uderza mało precyzyjnie i strzegący bramki, niemal bezrobotny tego dnia Patryk Białous łapie futbolówkę.
Gospodarze wciąż dążyli do podwyższenia wyniku, ale mimo wielu okazji nie udała im się ta sztuka. A to dobrze wyprzedził obrońca, a to zabrakło precyzji, a to bramkarz mądrze bronił i do szatni zawodnicy zeszli z wynikiem 3:0 i 2 punkty za zwycięstwo dopisał sobie zespół WKS 42 P. P. Białystok
WKS 42 P. P. Białystok 3: 0 WKS 10 P. P.
Lisowski 11′
Giczan 40′
Grygoruk 67′
WKS 42 P. P. Białystok: Białous- Grodzki, Płoński, Kłos, Grygoruk, Niesterowicz, Perkowski, Lisowski, Sawicki, Wasilewski, Kadłubowski, Bohdanowicz, Sołowiej, Filipczuk, Sak, Giczan
WKS 10 P. P. Łowicz: Włodarczyk- Cichal, Rudnicki, Leśniewski, Kunikowski, Marciniak, Brandt, Lebioda, Boczek, Płuszka, Cianciara, Romanowski