Jak to się zaczęło, czyli przebieg pierwszej połowy spotkania meczu pomiędzy Zniczem a Polonią.

Znicz Pruszków dosyć pewnie wszedł w ten mecz i przez pierwsze minuty nie dawali zbyt wielu okazji rywalom. Niestety, jak każdy dobrze wie, niewykorzystane okazje lubią się mścić i tak w 19 minucie meczu po zamieszaniu w polu karnym „Żółto-czerwonych” sędzia po analizie VAR wskazał na 11 metr za zagranie ręką. Do rzutu karnego podszedł Łukasz Zjawiński i pewnie wykorzystał okazję. Radość ekipy gości nie trwała jednak długo, gdyż już 3 minuty później do wyrównania doprowadził Dominik Sokół. Wykorzystał on świetne podanie z boku boiska Radosława Majewskiego. Od tamtego momentu mecz stał się jeszcze bardziej zacięty, obydwie ekipy chciały wyjść na prowadzenie. Ostatecznie pod koniec pierwszej połowy ta sztuka udała się gospodarzom za sprawą Pawła Moskwika. Wynik do przerwy brzmiał więc 2:1 dla Znicza.

Niesamowita walka o wynik, a więc co działo się w drugiej połowie?

Druga połowa to była dość widoczna przewaga gości. Nie powinno to jednak dziwić, przegrywali i musieli zrobić wszystko by wywieźć z Pruszkowa co najmniej punkt. Jednak mimo tworzenia sobie wielu okazji pozostawali mocno nieskuteczni. W kilku sytuacjach popisał się również bramkarz gospodarzy Piotr Misztal. Po przerwie widać było zdecydowanie, że obie drużyny walczą zaciekle o korzystny wynik dla swojej drużyny. Akcje były niezwykle często przerywane faulami, a sędzia nie wahał się sięgać do kieszeni, by ukarać zawodników kartkami. Łącznie pokazał ich aż 8, z czego większość została pokazana w ostatnich 10 minutach. W końcówce coraz częściej dochodziło do starć pomiędzy zawodnikami i nie raz było blisko, by na boisku wywiązała się bójka pomiędzy piłkarzami. Sędzia próbował panować nad sytuacją stąd tyle kar indywidualnych. Ostatecznie mimo wszelkich starań przyjezdnych 3 punkty zostają w Pruszkowie.

Oznacza to, że Znicz Pruszków wyprzedza w tabeli Polonię i przed ostatnim ligowym spotkaniem w tym roku kalendarzowym zajmuje 10 pozycję. Polonia z powodu porażki spadła o 1 miejsce w ligowej tabeli, jednak wciąż jest niezwykle blisko zarówno swoich dzisiejszych rywali, jak i dziewiątej w tabeli, Wisły Kraków.